USA: Departament Stanu wezwał ambasadora Rosji ws. kolizji samolotów nad Morzem Czarnym

Po tym, jak rosyjski myśliwiec przechwytujący uderzył nad Morzem Czarnym w amerykańskiego drona, USA złożyły na ręce rosyjskiej dyplomacji oficjalny protest. Zachowanie Rosjan nazwano zaś „wysoce nieprofesjonalnym”.

 

Do incydentu doszło wczoraj (14 marca) rano czasu polskiego. Dwa rosyjskie myśliwce Su-27 usiłowały przechwycić (czyli zmusić do zmiany kursu) amerykańskiego drona zwiadowczo-bojowego MQ-9 Reaper.

Rosyjski myśliwiec zderzył się nad Morzem Czarnym z amerykańskim dronem

Maszyny zahaczyły się o siebie, w wyniku czego bezzałogowiec się rozbił, a samolot rosyjski miał cudem uniknąć tego samego.

Rosjanie zrzucali na drona paliwo

Amerykańska maszyna odbywała rutynowy lot rozpoznawczy w międzynarodowej strefie powietrznej na południowy-zachód od Krymu. Nie była też uzbrojona, choć Reapery mogą przenosić m.in. pociski powietrze-ziemia.

Dwa rosyjskie myśliwce 19 razy miały się zbliżyć do amerykańskiego drona, a przynajmniej kilkakrotnie zrzucać w jego okolicy paliwo, tak aby prawdopodobnie „oślepić” jego czujniki. Podlatywały od tyłu i podchodziły tuż pod niego, zrzucając paliwo w taki sposób, aby amerykański drona sam wleciał w powstałą w ten sposób chmurę.

Za kolejnym razem manewr miał się rosyjskiemu pilotowi nie udać. Poderwał bowiem swojego Su-27 za wcześniej i zahaczył statecznikiem o śmigło napędowe drona. To sprawiło, że amerykański Reaper stracił sterowność, a jego operatorzy nie mogli nic zrobić, aby uratować go przed rozbiciem. Pozwolili bezzałogowej maszynie wpaść do morza, bo to dużo bezpieczniejsze niż, gdyby doleciał nad ląd i tam się dopiero rozbił.

USA, Wielka Brytania i Australia podpisały umowę ws. okrętów podwodnych z napędem jądrowym

USA, Wielka Brytania i Australia podpisały umowę, zgodnie z którą Australia na początku przyszłej dekady otrzyma łodzie podwodne napędzane energią nuklearną. Jest to reakcja na chińskie ambicje związane z Indo-Pacyfikiem. 

Pentagon: Rosjanie byli nieprofesjonalni

Departament Obrony USA, który podał te informacje, nie był w stanie określić, czy ostatni manewr Su-27 był rzeczywiście przypadkowy, czy też celowy. Podkreślono jednak, że również rosyjski samolot uległ uszkodzeniu i z dużymi trudnościami wrócił na swoje lotnisko.

Rzecznik Pentagonu, gen. Pat Ryder ocenił, że rosyjscy piloci mogli być po prostu źle wyszkoleni. „Przechwytywanie samolotów nie jest rzadkością samo w sobie, choć nie jest to też codzienne zjawisko. Zdecydowana większość takich przechwyceń jest przeprowadzana w sposób, jaki można uznać za bezpieczny i profesjonalny. Chodzi tylko o upewnienie się w jakim charakterze dana maszyna przebywa w powietrzu. Leci się obok niej, sprawdza co jest jej pokładzie. A Rosjanie zderzyli się z dronem, uszkodzili mu śmigło i doprowadzili do sytuacji kryzysowej i niemożliwej do opanowania” – powiedział Ryder.

Z kolei Departament Stanu USA wezwał do siebie rosyjskiego ambasadora Anatolija Antonowa i przekazał mu oficjalny protest. „Przekazaliśmy nasze stanowisko i nasze silne obiekcje. „To było niebezpieczne i nieprofesjonalne przechwycenia, które doprowadziło do strącenia bezzałogowego amerykańskiego statku powietrznego” – wyjaśnił rzecznik amerykańskiej dyplomacji Ned Price. Podobnej treści stanowisko przekazała w rosyjskim MSZ amerykańska ambasador w Moskwie Lynne Tracy.

Po wyjściu z Departamentu Stanu ambasador Antonow powiedział rosyjskim mediom, że „Moskwa postrzega incydent z udziałem rosyjskiego myśliwca Su-27 i amerykańskiego drona wojskowego nad Morzem Czarnym jako prowokację i część wojny informacyjnej”. Ale już w rozmowie z mediami amerykańskimi był łagodniejszy i mówił, że „Rosja nie chce konfrontacji z USA”.

Estonia alarmuje: Rosjanie zwiększają obecność wojskową na kluczowej wyspie

To wyspa, która może pełnić funkcje podobne do tych, które pełni słynna Wyspa Węży na Morzu Czarnym.

Kto przejmie wrak drona?

Pentagon poinformował, że podjął już działania w celu odzyskania wraku zestrzelonego drona. Jest to jednak trudne, bo w tej chwili na Morzu Czarnym nie ma ani jednego amerykańskiego okrętu, odkąd akwen opuścił w grudniu 2021 r. niszczyciel USS Arleigh Burke.

Po tym jak Turcja – zgodnie zapisami Konwencji z Montraux – zamknęła Bosfor, na Morze Czarne mogą wpływać tylko te okręty wojenne, które swoje macierzyste porty posiadają właśnie nad tym akwenem. To z jednej strony uniemożliwia Rosjanom ściągnięcie dodatkowych okrętów w rejon działań wojennych, ale z drugiej strony, nie wpłyną tam teraz Amerykanie, Brytyjczycy czy Francuzi.

Dlatego największe szanse na odzyskanie wraku drona mają Rosjanie, którzy operują swoimi jednostkami pływającymi w tym rejonie. Według niepotwierdzonych informacji mieli już nawet wyłowić kilka kawałków rozbitego Reapera.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.